W piątek opublikowane zostaną dane o inflacji PCE. Uważamy, że zmniejszyła się ona do 3,8% r/r w maju z 4,4% w kwietniu, na co złożyły się niższa dynamika cen nośników energii i nieznaczny spadek inflacji bazowej (z 4,7% do 4,6% w maju). W czwartek poznamy z kolei finalny szacunek amerykańskiego PKB w I kw. Przetarg na wykonanie badania instalacji elektrycznej OGŁOSZENIE O PRZETARGU NIEOGRANICZONYM Zamawiający: Spółdzielnia Mieszkaniowa im. Jana Zamoyskiego 22-400 Zamość, Wyszyńskiego 50B, tel./fax ( 84) 627 36 06. Ogłasza przetarg nieograniczony na wykonanie badania instalacji elektrycznej w zakresie ... przetarg na lokale mieszkalne Zamość, dnia r. Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej im. J. Zamoyskiego w Zamościu ogłasza w dniu r. o godz. przetarg /ustną licytację/ w siedzibie Spółdzielni przy ul. Pr. Wyszyńskiego 50B dla ustalenia pierwszeństwa: - na... Zawiadomienie o wycince drzew Zamość, r. Z A W I A D O M I E N I E Zarząd Spółdzielni Mieszkaniowej im. J. Zamoyskiego w Zamościu zawiadamia mieszkańców: budynku przy ul. Hrubieszowskiej 16A w Zamościu, że zamierza wystąpić z wnioskiem do Urzędu Miasta Zamość o wyrażenie... Sprzedam mieszkanie Sprzedam mieszkanie - 350 000 zł (do negocjacji) Mam do sprzedaży atrakcyjne, słoneczne mieszkanie (do remontu) o pow. 59,65 m2 na 3 piętrze bloku przy ul. Infułackiej. Mieszkanie składa się z dużego salonu, 2 sypialni, kuchni, łazienki, osobnego WC i przedpokoju.... Ogłoszenie – lokal mieszkalny do sprzedaży AW 63 Zamość, dnia r. Spółdzielnia Mieszkaniowa im. J. Zamoyskiego w Zamościu posiada do sprzedaży mieszkanie kat. M-4 o pow. użytk. 61,97 m2 położone na VI piętrze przy ul. Wyszyńskiego 63 w cenie wywoławczej zł. Kolejny wzrost cen energii cieplnej Szanowni Mieszkańcy, Kolejny raz informujemy Państwa, że dostawca energii cieplnej Veolia Wschód Sp. z z siedzibą w Zamościu z dniem 22 marca 2022 roku wprowadziło nowe wyższe ceny za energię cieplną dla potrzeb centralnego ogrzewania i centralnej...
„To, że mamy rekordowo wysoką inflację, jest winą tylko naszych rządzących. Trzeba na nią spojrzeć szerzej. Będzie ona największym problemem dla ludzi, którz
Polityka prywatności Administratorem danych jest telka SA z siedzibą w Oleśnicy, ul. Warszawska 6 56-400, wpisanej do Rejestru Przedsiębiorców pod numerem KRS: 0000639842 , dla której akta rejestrowe prowadzi SĄD REJONOWY DLA WROCŁAWIA FABRYCZNEJ WE WROCŁAWIU, IX WYDZIAŁ GOSPODARCZY KRAJOWEGO REJESTRU SĄDOWEGO, Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego, NIP: 5272699318, REGON: 146843350. Ochrona danych odbywa się zgodnie z wymogami powszechnie obowiązujących przepisów prawa, a ich przechowywanie ma miejsce na zabezpieczonych serwerach. Czytaj całość Informacje sygnalne dotyczące zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych w lipcu 2023 r., w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku GUS podał do wiadomości 14 sierpnia br. Zgodnie z tymi informacjami omawiane ceny rok do roku wzrosły o 10,8 % (przy wzroście cen towarów - o 10,6% i usług – o 11,3%). W stosunku do poprzedniego Koszty budowy rosną lawinowo. Czy deweloper – już po podpisaniu umowy z klientem – może podnieść cenę mieszkania o wyższe koszty materiałów budowlanych?Nieruchomości drożeją nie tylko dlatego, że obecnie jest na nie ogromny popyt. Na ceny mieszkań wpływają też rosnące ceny materiałów budowlanych i robocizny. Czy po podpisaniu umowy z klientem deweloper może podnieść cenę mieszkania lub domu i tłumaczyć podwyżkę tym, że drożeje stal czy drewno? Może, ale są warunkiNiedawno pisałem w „Subiektywnie o Finansach” o tym, że nawet firmy budowlane mają problem z oszacowaniem kosztów budowy domu, ponieważ ceny materiałów budowalnych stały się nieprzewidywalne. A to ponad połowa kosztów inwestycji. Jeśli stal potrafi w trzy miesiące zdrożeć o 60%, to prędzej czy później odczują to nabywcy również:Święty spokój kierowcy w dobie wysokiej inflacji? Bezcenny. Jak można (spróbować) ograniczyć koszty eksploatacji samochodu? I ile to kosztuje? [NOWOCZEŚNI MOBILNI]Jest plan na wakacje za granicą? Jest też problem: wysokie ceny i słaby złoty. Dwa sposoby, by nie dać się złapać w sidła kursowe [MOŻNA SPRYTNIEJ]Cyberbezpieczeństwo w bankach: technologie przyszłości. Jak zmieni się świat bankowości? [BANK NOWOŚCI]A może już odczuwają? Ostatnio Maciek Samcik pisał o tym, że niektórzy deweloperzy zaczynają organizować… „ślepe licytacje” sprzedawanych segmentów i domów. W niektórych portalach ekonomicznych pojawiają się doniesienia – na razie nie potwierdzone – że zdarzają się deweloperzy (na razie to ponoć incydentalne przypadki), którzy zrywają umowy przedwstępne (rezerwacyjne) z klientami, nawet kosztem zwrotu zadatku (czasem w podwójnej wysokości). Bardziej opłaca im się zerwać umowę i sprzedać mieszkanie po 1 000 zł więcej za metr, niż honorować podpisaną kilka miesięcy wcześniej mi właśnie w ręce najnowszy raport firm Expander i które śledzą ceny nieruchomości. Wynika z niego, że w maju na kilku lokalnych rynkach średnie ceny ofertowe za metr kwadratowy biły historyczne rekordy. Tak było w Białymstoku, Bydgoszczy, Gdyni, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Radomiu, Szczecinie, Warszawie i się (spośród analizowanych miast) jedynie Gdańsk, gdzie ceny w maju – w porównaniu z tym samym miesiącem poprzedniego roku – spadły średnio o 1%. Ale już w sąsiedniej Gdyni ceny skoczyły aż o 17,5%. Być może za chwilę średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Polsce przekroczy psychologiczną barierę 9 000 zł za mkw.?Ceny materiałów budowlanych wystrzeliły. Czy deweloper może podnieść cenę mieszkania?Ceny materiałów budowlanych rosną z powodu drożejących surowców. Po więcej informacji na temat tego, dlaczego drożeje stal czy drewno, odsyłam do tekstu Michała Wachowskiego. Ale nie tylko cena surowców jest problemem. Niektórych produktów zaczyna brakować, o czym mówi Aleksander Popkow z sieci marketów budowlanych Leroy Merlin:„Na niektóre produkty w tym momencie klienci muszą poczekać dłużej. Głównym powodem problemów z dostępnością produktów jest brak surowca. Z tego powodu ilość dostępnego towaru jest mniejsza, a jego cena znacznie wyższa. Co więcej, producenci wolą wysyłać towar do Chin i Stanów Zjednoczonych, gdyż z powodu lepszych warunków, jakie proponują im te kraje, eksport towarów na tamte rynki jest dużo bardziej opłacalna niż do krajów europejskich.”O jakie surowce chodzi? Głównie wykorzystywane do produkcji styropianu, płyt XPS, wełny izolacyjnej, pian montażowych, płyt OSB i stali – wynika z obserwacji sieci Leroy Merlin.„Ceny w niektórych przypadkach wzrosły nawet o 70%. Najgorzej jest w tym momencie z dostępnością styropianu, płyt XPS oraz płyt OSB. Zaczynają się również problemy z surowcami wykorzystywanymi do produkcji chemii budowlanej i pierwsze podwyżki cen tego asortymentu”– mówi Aleksander Popkow i dodaje, że problem nie dotyczy tylko Polski, ale i innych krajów, zwłaszcza też: Czy nieruchomości będą nadal drożeć? Jakie mogą być najbliższe lata, a jakie dziesięciolecia? Dylematy tych, którzy chcą zainwestować w mieszkanie na wynajemCena mieszkania w górę, gdy rośnie VAT. Bez problemuNiepokojące wieści z rynku materiałów budowalnych mogą zaniepokoić osoby, które podpisały już umowę z deweloperem i czekają na odbiór mieszkania. To również problem tych, którzy dopiero przymierzają się do zakupu nieruchomości. Zasadne jest bowiem pytanie, czy za miesiąc, dwa czy kwartał za metr kwadratowy będzie trzeba zapłacić kilka procent więcej niż tym, czy i w jakich sytuacjach deweloper może podnieść cenę mieszkania, powołując się na rosnące ceny materiałów budowalnych, rozmawiałem z dr hab. Bartłomiejem Glinieckim, który prowadzi Kancelarię Prawnej dr hab. Bartłomiej wyjaśnia, że generalnie, gdy klient podpisuje umowę deweloperską (czyli już tę „docelową”, nie rezerwacyjną), to cena, na jaką umówił się z deweloperem, jest sztywna i niezmienna. Deweloper nie może podwyższyć ceny, powołując się np. na wzrost cen materiałów budowalnych czy robocizny. Tak jest co do zasady, bo są wyjątki.„Praktycznie każda umowa deweloperska przewiduje, że cena nieruchomości może zostać podwyższona lub obniżona w dwóch przypadkach: zmiany stawek VAT bądź w sytuacji różnicy między projektowaną a powykonawczą powierzchnią mieszkania czy domu. To oznacza, że żadne inne zdarzenia nie mogą powodować wzrostu cen lokalu. Ryzyko wzrostu kosztów inwestycji deweloper musi wziąć na siebie, a więc sprzedać mieszkanie po umówionej cenie”– mówi prawnik, który dodaje, że jeśli deweloper będzie żądał dopłaty, klient ma cały wachlarz prawnych możliwości, żeby zmusić dewelopera na drodze sądowej do przeniesienia własności po cenie, która była wcześniej też: Ile można wytargować kupując mieszkanie? Czy nieruchomości bronią przed inflacją? Czy wynajem opłaci się dziś bardziej, niż kupno obligacji?Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Okazuje się, że deweloper może bowiem wpisać do umowy deweloperskiej zapis, zgodnie z którym klient zobowiązany będzie zapłacić wyższą cenę, jeśli np. zdrożeją materiały budowalne. Musi jednak bardzo precyzyjnie uzasadnić może powołać się np. na doniesienia medialne, z których wynika, że ceny materiałów budowalnych rosną. Musi to być wiarygodne, obiektywne i niezależne od dewelopera źródło informacji, np. informacje publikowane przez Główny Urząd Statystyczny albo niezależny serwis monitorujący ceny w budownictwie.„Umowa deweloperska przewidująca podwyżkę ceny mieszkania musi być symetryczna, a więc gwarantować klientowi również obniżkę ceny. Brak takiego zapisu z dużą dozą prawdopodobieństwa sąd uznałby za klauzulę abuzywną, a więc niedozwolone postanowienie umowne”– wyjaśnia Bartłomiej Gliniecki. Spełniony musi być też drugi warunek. W przypadku wzrostu ceny nieruchomości klient musi mieć prawo do odstąpienia od umowy bez konsekwencji. To samo prawo przysługuje konsumentom również w przypadku wspomnianej zmiany stawek VAT, które mogą wywindować cenę mieszkania. Mówimy tu o scenariuszu wzrostu ceny. Jeśli klient nie zaakceptuje wyższej ceny, ma prawo odstąpić od umowy oraz prawo do zwrotu wszystkich wpłaconych środków – bez żadnych potrąceń czy kar też: Dom za miastem: tylko postpandemiczna moda czy dobre rozwiązanie na stałe? Zakup może być tańszy niż mieszkania w centrum, ale co potem? Liczymy!Ceny materiałów budowlanych odczują nowi nabywcy mieszkańTyle teoria. Pytam eksperta jak jest w praktyce, a więc czy deweloperzy wpisują do umów możliwość wzrostu ceny w trakcie trwania inwestycji, bo rosną ceny materiałów budowlanych. Z punktu widzenia interesów dewelopera, taka opcja wydaje się dziś uzasadniona. Przez ręce Bartłomieja Glinickiego przechodzi wiele umów deweloperskich, ale bardzo rzadko pojawiają się w nich zapisy przewidujące wzrost cen w wyniku np. podwyżek cen materiałów budowalnych.„Nie sądzę też, by to się zmieniło – że deweloperzy zaczną się w ten sposób zabezpieczać. Klienci rozumieją i akceptują sytuację, że cena nieruchomości może wzrosnąć o 1-2% w wyniku rozliczenia powierzchni mieszkania. Ale podpisanie umowy zawierającej zapis o potencjalnym wzroście ceny mieszkania z powodu wzrostu cen materiałów budowalnych wystawia klienta na olbrzymie ryzyko. Pamiętajmy, że umowę deweloperską podpisujemy często kilkanaście miesięcy czy nawet dwa lata przed planowanym oddaniem nieruchomości do użytku. Trudno przewidzieć, jak w tym czasie zmieniać się będzie rynek budowlany. Deweloperzy mają tego świadomość, dlatego unikają tego typu zapisów w umowach”– mówi prawnik. Zatem, jeśli ktoś podpisał umowę deweloperską, w której umówił się na określoną cenę, to tę cenę raczej zapłaci, chyba że w górę pójdą stawki VAT. Ale nawet w takiej sytuacji klient ma prawo wycofać się z umowy. W gorszej sytuacji są ci, którzy jeszcze nie podpisali umowy, a więc nie zamrozili sobie ceny. Rosnące koszty inwestycji, czyli drożejące materiały budowalne, deweloperzy po prostu będą uwzględniać w cenach kolejnych sprzedawanych wzrostów trzeba się spodziewać? Niedawno rozmawialiśmy z człowiekiem, który handluje stalą. Jego zdaniem przy wzroście cen stali i plastiku o 40-50% w ciągu kilku miesięcy koszty budowy domów muszą pójść w górę o 3-5%.——–POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”!W najnowszym podcaście z cyklu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest Jerzy Nikorowski z biura maklerskiego BNP Paribas, z którym rozmawiamy o tym jak zastąpić dochód z bankowych lokat, gdy nie ma się dużego doświadczenia na rynku kapitałowym. Rozmawiamy o tym jakie produkty mają sens, a jakie nie, jak nie dać się wpuścić w większą wahliwość, niż byśmy chcieli oraz jak inwestować w czasach, gdy akcje są drogie (niektórzy mówią, że przewartościowane), a obligacje nie będą przynosiły zysków (bo nie zanosi się na spadek stóp procentowych). Zapraszam do posłuchania, dużo cennych porad! Trzeba kliknąć ten link, albo znaleźć „Finansowe sensacje tygodnia” w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast lub na kilku innych zdjęcia: Pixabay Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w czerwcu 2020 r. w porównaniu z analogicznym miesiącem ub. roku wzrosły o 3,3% (przy wzroście cen usług – o 7,4% i towarów – o 1,8%). W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług wzrosły o 0,6% (przy wzroście cen usług – o 1,3% i towarów – o 0,3%).
Inflacja bazowa w marcu 2020 r. wyniosła 3,6 proc., czyli tyle samo co w lutym - podał Narodowy Bank Polski. W marcu w relacji rok do roku inflacja: po wyłączeniu cen administrowanych (podlegających kontroli państwa) wyniosła 3,8 proc., wobec 4,0 proc. miesiąc wcześniej; po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych wyniosła 3,5 proc., wobec 3,4 proc. miesiąc wcześniej; po wyłączeniu cen żywności i energii wyniosła 3,6 proc., tyle samo co miesiąc wcześniej; tzw. 15-proc. średnia obcięta, która eliminuje wpływ 15 proc. koszyka cen o najmniejszej i największej dynamice, wyniosła 3,4 proc., wobec 3,5 proc. miesiąc wcześniej. Wskaźnik CPI w analizowanym okresie wyniósł 4,6 proc. rdr.
Informacja o zmianie cen. Comment. This entry was created in polish language. Click here, to read entries written in english language. Zachęcamy do zapoznania się z „Obecnie ceny paliw w Polsce są niższe niż u naszych sąsiadów - stąd na przykład w rejonach przygranicznych Niemcy chętnie kupują paliwo na naszych stacjach benzynowych. To żądanie obniżek cen niby ma służyć ochronie krajowych konsumentów przed nadmiernymi wzrostami cen i inflacją. Ale obniżając ceny paliw chronimy w ten sposób nie tylko krajowych konsumentów, ale i zagranicznych. A zatem dopłacamy do zagranicznych konsumentów i to może rodzić nawet różnego rodzaju spekulacyjne trendy na rynku”. Z prof. Elżbietą Mączyńską, honorową prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, wykładowcą SGH, rozmawia Maciej Pawlak Politycy opozycji wprost żądają, by Orlen obniżył ceny paliw, „dzieląc się zyskami”. Podobnych żądań nie wysuwają do innych koncernów paliwowych, działających w Polsce. Czy giełdowa spółka, w której Skarb Państwa ma mniej niż połowę akcji, w ogóle może zgodnie z prawem sprzedawać towar poniżej kosztów? Musi tak kształtować swoją politykę cenową, żeby następowało pokrycie kosztów przez cenę i oczywiście umożliwiony był zysk. Często operuje się w odniesieniu do koncernów paliwowych pojęciem marży. W wielu publikacjach mówi się o marży, tak, jak by to był zysk przedsiębiorcy. To jest mylące. Marża i zysk to nie to samo, bo obejmuje także koszty przedsiębiorcy. To różnica między ceną, po jakiej kupuje się ropę u źródła, a ceną, po jakiej jest ona sprzedawana. Żądanie obniżek ceny byłoby uzasadnione wtedy, gdyby okazało się, że zyski Orlenu są jakoś nadzwyczajnie wyższe w porównaniu z innymi koncernami paliwowymi. Równocześnie koszty nie stanowiłyby dużej części marży - wtedy jest z czego obniżać. Jednak przestrzegałabym przed administracyjnymi ingerencjami w politykę cenową przedsiębiorstwa. O cenach powinien jednak przesądzać rynek. Jeśli jednak ze względu na nadzwyczajne okoliczności - tak jak obecnie wynikające z ataku Rosji na Ukrainę i związanym z tym sankcjami nałożonymi na agresora - zyski niektórych przedsiębiorstw, stawałyby się nadzwyczajnie wysokie, co ma symptomy żerowania na wojnie, wówczas bardziej zasadnym rozwiązaniem byłby specjalny podatek od takich zysków, tzw. windfall tax. Mogłoby to zmniejszać motywacje przedsiębiorstw do podnoszenia cen. Chodzi tu przede wszystkim o dodatkowe opodatkowanie wszystkich tych firm, surowcowo- energetycznych, które osiągają ponadprzeciętne zyski wynikające ze wzrostu cen surowców. Niektóre kraje wprowadziły już taki podatek, przeznaczając uzyskane z tego tytułu wpływy budżetowe na pomoc dla podmiotów dotkniętych kryzysem. Wprowadzenie takiego podatku wymaga szczegółowych analiz. Obecnie taki podatek nie jest jednak w Polsce planowany. A zatem marża to nie zysk. To warto przypominać. Na marżę składają się koszty i zyski, ale koszty mogą stanowić bardzo dużą część marży i w wielu przedsiębiorstwach tak jest. Samo żądanie obniżek ceny od konkretnego przedsiębiorstwa, w tym przypadku Orlenu, ma symptomy niezgodnej z regułami rynkowymi wybiórczości. Pojawia się przy tym szerszy, ponadkrajowy kontekst tej sprawy. Obecnie bowiem ceny paliw w Polsce są niższe niż u naszych sąsiadów - stąd na przykład w rejonach przygranicznych Niemcy chętnie kupują paliwo na naszych stacjach benzynowych. To żądanie obniżek cen niby ma służyć ochronie krajowych konsumentów przed nadmiernymi wzrostami cen i inflacją. Ale obniżając ceny paliw chronimy w ten sposób nie tylko krajowych konsumentów, ale i zagranicznych. Co to oznacza? A zatem dopłacamy do zagranicznych konsumentów i to może rodzić nawet różnego rodzaju spekulacyjne trendy na rynku. Jeszcze jest jedna kwestia - podstawą do obniżenia cen może być obniżenie kosztów, w tym kosztów nabycia surowców. I tu jest pewna optymistyczna, choć słodko-gorzka informacja. Obserwujemy ostatnio dość znaczące spadki cen ropy. To wynik rosnącego w skali globalnej ryzyka recesji, czyli kurczenia się gospodarek i PKB. Dla krajów eksportujących ropę to sygnał, że zapotrzebowanie na surowce energetyczne będzie spadać i już spada, co zmusza te kraje do obniżania cen. Jeśli ten trend się utrzyma, to mechanizm rynkowy zadecyduje o tym, że na stacjach benzynowych paliwo będzie taniało. Trzeba jednak zastrzec, że rynek ropy podlega silnym spekulacjom, czego dowodzą nagłe wzrosty i spadki cenowe i tendencje do niestabilności. Przy tym pomiędzy zmianą cen ropy, a zmianą cen na stacjach benzynowych, z reguły upływa trochę czasu. Dlatego też przestrzegałabym przed ingerencjami cenowymi. Pozarynkowe naciski na zmiany cen mogłyby doprowadzić do skrajnej sytuacji, że np. cena nie będzie pokrywała kosztów, a to oznaczałoby stosowanie cen dumpingowych. To zaś jest w UE zabronione. Przedsiębiorca może obniżać ceny, ale nie może przy tym naruszać, zwłaszcza w spółce giełdowej, interesów akcjonariuszy. Czyli musi to być zgodne z regułami funkcjonowania spółki giełdowej i z regułami giełdowymi. A już żądanie od jednego koncernu obniżki cen na sprzedawane paliwo, bez podania informacji o tym, jakie marże mają inne koncerny jest po prostu niezrozumiałe. Czy presja ze strony polityków opozycji skierowana wobec jednej firmy może być negatywnym sygnałem dla zagranicznych inwestorów. Moim zdaniem zagraniczni inwestorzy mają ograniczone zaufanie do sporów partyjnych. Niestety w tej chwili kwestie paliwowe, kwestie surowców energetycznych stały się orężem nie tylko w wojnie putinowskiej, ale stają się orężem w wojnie wyborczej, więc opozycja szuka tutaj haseł, które by przyciągnęły wyborców. Dla ucha wyborców, zwłaszcza tankujących na stacjach paliw, zawsze brzmi przyjemnie, że partia „X” domaga się obniżki cen. Istotne jest przede wszystkim to, że poziom wiedzy ekonomicznej w Polsce niestety nie jest dostateczny i w związku z tym bardzo wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że to są naczynia połączone. Na rynku obowiązują określone zasady i prawa i ich naruszanie może prowadzić do negatywnych odwrotnych od pożądanych skutków. *Na przykład? Historia dostarcza tu licznych dowodów. W prl-owskim systemie ekonomicznym, różne metody administracyjnego ustalania cen nigdy nie przynosiły takiego efektu, o jaki chodziło. Gdy brakowało czegoś na rynku i pułap ceny ustalano administracyjnie to albo producenci mieli mniejsze zachęty do produkcji, więc to pogarszało sytuację, albo rodził się czarny rynek. Mam nadzieję, że w naszym kraju nie dojdzie obecnie do tego typu administracyjnych interwencji cenowych. W gospodarce występują co prawda rozmaite trudne wyzwana i napięcia, czego przejawem jest obecnie przede wszystkim inflacja, ale zarazem w świecie dostrzegany jest potencjał rozwojowy Polski. Opinie na ten temat przedstawiane są przez zagraniczne ośrodki analityczne. Z prognoz międzynarodowych instytutów zajmujących się międzynarodowymi porównaniami, wynika, że Polska będzie obszarem dużego zainteresowania inwestorów już w latach 2023-2024. Np. jeden z szefów amerykańskiego think-tanku Stratfor, dr George Friedman, ogłosił, że Polska stanie się jedną z gospodarek o szczególnie silnym potencjale rozwojowym i że dojdzie do jeszcze większego zainteresowania naszym krajem inwestorów zagranicznych. Ma to związek z tym, co się dzieje w Ukrainie. Istnieje wiele ekspertyz, które pokazują, że kiedy wojna w Ukrainie się skończy kraj ten trzeba będzie odbudowywać… Do zrealizowania w związku z tym będą inwestycje liczone w setkach miliardów dolarów… Tak. A my przecież jesteśmy bliskim sąsiadem. W związku z tym, że przez wiele lat związki gospodarcze pomiędzy naszym krajem, a Ukrainą były silne to j jest wysoce prawdopodobne, że przy jej odbudowie odegramy niebagatelną rolę. Zagraniczni eksperci to podkreślają i dostrzegają. Polska wciąż ma najtańsze - choć raczej należałoby powiedzieć: najmniej drogie - paliwo w Europie. Czy Polacy i w ogóle Europejczycy powinni pogodzić się z końcem ery taniej energii i tanich paliw? Na każdy kryzys, także kryzys energetyczny, można patrzeć - zgodnie z jego chińskim rozumieniem: „znalazłem zagrożenie i szansę”. Na przykład w latach 70. ubiegłego wieku kryzys paliwowy spowodował - obok wzrostu cen i zmniejszeniem podaży paliw na całym świecie - pojawienie się nowych technologii energooszczędnych, które umożliwiły zmniejszanie zużycia energii. Pojawiły się wtedy silne tendencje do oszczędzania energii. Także obecnie można się spodziewać, że w tej ponurej informacji o wzroście cen surowców czy energii, zawarty jest element optymizmu. To czynnik nakłaniający do większego oszczędzania. Zwykle bowiem to, co jest tanie nie jest szanowane, sprzyja marnotrawstwu. To takie trochę błędne koło, np.: produkujemy tanią żywność, różne fastfoody. To powoduje, że tak wiele żywności marnuje się i po prostu się ją wyrzuca. Marnujemy też energię - każdemu z nas się zdarza pozostawienie np. niepotrzebnie zapalonego światła. Oszczędzanie, szczególnie w obecnej sytuacji jest koniecznie nie tyko ze względów czysto finansowych, ale także ekologicznych, w tym ze względu na konieczność ochrony klimatu. Można zakładać, że wzrost cen może wpłynąć na przyspieszenie i intensyfikację działań na rzecz pozyskiwania nowych, alternatywnych źródeł energii. Ograniczenia w dostępie do źródeł tradycyjnych i wzrost cen mogą sprzyjać racjonalizacji polityki energetycznej. W jaki sposób? Pól do działania jest wiele. Jest np. dziwne, że tak niewiele z licznych budynków wznoszonych przez spółdzielnie mieszkaniowe i deweloperów ma baterie solarne na dachu. Duże zaniedbania mamy też w zakresie energetyki wiatrowej. Na szczęście producenci coraz bardziej zdają sobie sprawę, że droga energia, jak i droga praca, oznacza konieczność poszukiwania technologii praco- oraz energooszczędnych i we własnym zakresie podejmują ukierunkowane na takie oszczędności inwestycje. Oby ich było jak najwięcej. Jak Pani Profesor ocenia znajomość zasad ekonomii i funkcjonowania wolnego rynku wśród polskich polityków? Niedostatki wiedzy ekonomicznej to problem szerszy, to wciąż pokłosie niedostatecznego uwzględniania ekonomii w programach edukacyjnych szkół różnych szczebli. Dotyczy to także niektórych polityków. Przejawia się to w różnych debatach, także publicznych. Na przykład przychód i dochód w niektórych wypowiedziach oznacza to samo, co oczywiście jest fundamentalnym błędem. Zauważalny jest też brak umiejętności identyfikowania bardzo złożonych często współzależności. Stąd nierzadka bywa łatwość opracowywania projektów ustaw i innych aktów prawnych, w oderwaniu od już regulujących dany obszar. W rezultacie nowe przepisy choć na pierwszy rzut oka korzystne, pozostając choćby w częściowej sprzeczności z już istniejącymi, oznaczają w rezultacie regres w stosunku do dotychczasowego stanu rzeczy. Nawet jeśli stwierdzimy, że otacza nas świat cieszący się optymistycznym wskaźnikiem cen towarów i usług, to marnym pocieszeniem dla przedsiębiorcy mającego zarezerwowany 1 milion złotych na materiały budowlane będzie informacja o niewielkim wzroście cen pieczywa, jeżeli cement podrożeje o 20%. Pierwsze pytanie, na które należy odpowiedzieć, to: po co w ogóle myśleć o waloryzacji i kiedy może się ona przydać? Odpowiedź jest pozornie bardzo prosta – w każdej sytuacji, gdy wchodzimy z innym podmiotem w relację, która:po pierwsze: jest rozciągnięta w czasie,po wtóre zaś: gdy w owym czasie zachodzi ryzyko, że umownie ustalone wartości świadczeń ulegną niekorzystnej stosowania waloryzacji można podzielić (w maksymalnym uproszczeniu) na dwie poniższe InflacjaPierwszym, najistotniejszym czynnikiem, który powinien nas skłonić do myślenia o waloryzacji cen jest zjawisko ekonomiczne inflacji. Warto przy tym pamiętać, że inflacja to nie tylko wskaźnik podawany przez GUS, jako tzw. „wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych”. Wiele jest metod wyliczania inflacji oraz wiele jest podmiotów, które ją wyliczają. Nie musi to oznaczać, że jedne są prawidłowe, a inne błędne. Inflacja zależy bowiem od tzw. koszyka inflacji, a więc tego, jakie produkty porównujemy. Przykładowo: względnie optymistyczne wyliczenia GUS (choć obecnie nawet GUS pokazuje znaczną inflację: trzeci kwartał 2019 r. to inflacja 2,2% względem grudnia 2018 r.) nie pokrywają się z danymi szacowanymi przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy; ten bowiem (traktujący złotówkę nieco globalniej) wskazuje, że spadek jej siły nabywczej może od przyszłego roku sięgnąć nawet 3,5%.Jedno jest pewne – dla przedsiębiorców działających w Polsce inflacja powoli zacznie stawać się problemem. Oczywiście zainteresować się nią powinni także przedsiębiorcy działający za granicą i posługujący się obcymi walutami – może ona bowiem występować także na interesujących ich kolei o wadze problemu niech świadczy poniższy przykład:Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który 1 stycznia 2019 r. zobowiązał się do świadczenia usługi za 2000 zł miesięcznie i który nie przemyślał klauzuli waloryzacyjnej swojego wynagrodzenia. Przyjmijmy założenie, że 1 stycznia 2019 r. właśnie 2000 zł kosztował wymarzony komplet opon do samochodu, którym jeździ przedsiębiorca. Sprawdźmy jednak, jak realnie spadnie siła nabywcza tej kwoty, założeniu poziomu inflacji wynoszącego 3%. Pamiętać przy tym należy, że inflacja to nie „zwykłe 3%”, a procent składany z każdego roku, jak w poniższym Cena towaru na początku okresu Procent inflacjiCena towaru na końcu okresu20192000 zł3% = 60 zł2000 + 3% = 2060 zł20202060 zł3% = 61,82060 zł + 3% = 2121,80 zł20212121,80 zł3% = 63,65 zł2121,80 zł + 3% = 2185,45 zł20222185,45 złPowyższy przykład pokazuje, że przedsiębiorca – świadcząc identyczną usługę – na początku 2019 r. wymieniając opony w swoim aucie był w stanie w całości zapłacić za nie z wynagrodzenia za tę usługę. Jednak już 4 lata później (gdy wypadałoby wymienić opony ponownie) wynagrodzenie za tę samą przecież usługę już nie wystarczy. Przedsiębiorca będzie musiał dopłacić jeszcze 185,45 zł. Oznacza to, że względem 1 stycznia 2019 r. cena opon podrożała o składany procent wynoszący 9,2725%. Cena usługi przedsiębiorcy zaś nie wzrosła, gdyż nie zainteresował się klauzulą waloryzacyjną. Fakt występowania inflacji pokazuje, że z całą pewnością waloryzacja powinna dotyczyć takich przedsiębiorców, jak: wynajmujący i wydzierżawiający rzeczy na dłuższy okres (np. wynajmowanie lokalu użytkowego, hali produkcyjnej, oddawanie pojazdu w najem długoterminowy itp.), świadczący usługi za stałą cenę lub abonament Pozainflacyjne zmiany cenZakończenie tematu waloryzacji na inflacji nie byłoby jednak właściwe. Nawet jeśli stwierdzimy, że otacza nas świat cieszący się optymistycznym wskaźnikiem cen towarów i usług, to marnym pocieszeniem dla przedsiębiorcy mającego zarezerwowany 1 milion złotych na materiały budowlane będzie informacja o niewielkim wzroście cen pieczywa, jeżeli cement podrożeje o 20%.W praktyce oznacza to często, że warto posługiwać się nie tylko pojęciem inflacji (jako pojęciem spadku siły nabywczej pieniądza w ogóle), ale warto „przybliżyć” je do naszych bieżących spraw. Nierzadko nie wystarczy przewidywanie, że sama złotówka czy inna waluta straci na mogą być bardzo różne: może chodzić o umowy, które ze względu na długi okres realizacji są mocno zależne od wahania cen rynkowych surowców i materiałów (coraz częściej radykalne wahania cen materiałów budowlanych „przewracają” inwestycje budowlane, których realizacja staje się dla wykonawców nieopłacalna), podrożeć w sposób niespodziewany może także nawet praca konkretnego pracownika (co jest tematem niezwykle istotnym, gdy chodzi o zapowiedzi radykalnego wzrostu wynagrodzeń minimalnych, które na dziś nie ma pokrycia w wypracowywanym PKB). Może też jednak chodzić o nawet obiektywnie krótkie kontrakty (np. trwający miesiąc import), ale zależne np. od bardzo zmiennych czynników finansowych (np. nieprzewidywalna polityka ceł kraju eksportera lub importera) czy innych warunków zewnętrznych (np. kontraktacja płodów rolnych, których cena może być zależna od pogody).Co to jest klauzula waloryzacyjna?Klauzula waloryzacyjna to – w najprostszym ujęciu – postanowienie umowne, które pozwala „zaktualizować” wysokość umówionego świadczenia. W polskim prawie można znaleźć kilka sporadycznych przypadków waloryzacji, które istnieją z mocy prawa (np. wyjątkowe podwyższenie wynagrodzenia w umowie o dzieło). Co do zasady jednak waloryzacja wymaga uregulowania umownego, gdyż najczęściej w ogóle nie jest przewidziana dla danego typu umowy, a nawet jeżeli, to warto dostosować ją do potrzeb konkretnej waloryzacyjna pozwala więc jednostronnie zmienić wartość (cenę) swojego świadczenia z odwołaniem się do obiektywnych, mierzalnych i weryfikowalnych czynników. Klauzula taka musi zawierać najistotniejsze element, jakim jest: wskaźnik waloryzacji oraz czas dokonywania waloryzacji mogą być różne, przykładowo:wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych,wysokość minimalnego wynagrodzenia,wysokość przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku,wskaźnik cen konsumpcyjnych nośników energii w poprzednim roku mogą być okresy waloryzowania (co rok, co miesiąc, gdy wskaźnik przekroczy określoną wartość etc.).Banalnym przykładem może być klauzula, która będzie wskazywała, że: „ustalone wynagrodzenie będzie waloryzowane raz w roku o wartość wskaźnika inflacji, publikowanego zgodnie z art. 94 ust. 1 pkt 1 lit. a ustawy z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (Dz. U. z 2018 r. poz. 1270 i 2245 oraz z 2019 r. poz. 39). Waloryzacja następuje przez powiadomienie drugiej Strony i nie wymaga zmiany umowy. Zwaloryzowana stawka wynagrodzenia znajduje zastosowanie począwszy od kolejnego miesiąca kalendarzowego, następującego po otrzymaniu powiadomienia przez drugą Stronę”.Przykład powyższy może obrazować budowę klauzuli waloryzacyjnej, która – co oczywiste – nie ma charakteru uniwersalnego, a jedynie powinien korzystać z klauzul waloryzacyjnych?Jak pokazują powyższe przykłady – o klauzulach waloryzacyjnych powinien myśleć przede wszystkim każdy przedsiębiorca, który wchodzi w relacje rozciągnięte w czasie. Wprawdzie mniej będą interesowały one sprzedawcę detalicznego, który może co dzień zmienić ceny w swoim sklepie, ale zapewne zainteresują one hurtownika, który zawiera ze stałym gronem odbiorców umowy ramowe z wiążącymi cennikami, a najistotniejsze powinny być dla dostawców i usługodawców, którzy bądź to zawierają kontrakty na dłuższy okres (np. trzyletni kontrakt na obsługę serwisową, wynajmujących i wydzierżawiających nieruchomości lub inne środki trwałe, udzielają licencji lub dostarczają usługi abonamentowe); waloryzacja będzie też ważna dla przedsiębiorców którzy zawierają nawet obiektywnie krótki kontrakt, ale obarczony dużym ryzykiem zmiany warunków ekonomicznych (cła, ceny surowców, koszty transportu, koszty pracy, ryzyko zmiany podatków itp.).Warto pamiętać, że Kodeks cywilny przewiduje w art. 3581 generalną zasadę nominalizmu, zgodną z założeniem pacta sunt servanda – umów należy dotrzymywać (oznacza to, że świadczenie ma być spełnione w takiej wysokości, jaką umówiono). Odstępstwo od tej zasady może nastąpić tylko wyjątkowo (zgodnie z art. 3581 § 3: „w razie istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza po powstaniu zobowiązania, sąd może po rozważeniu interesów stron, zgodnie z zasadami współżycia społecznego, zmienić wysokość lub sposób spełnienia świadczenia pieniężnego, chociażby były ustalone w orzeczeniu lub umowie”; oznacza to, że inflacja musiałaby być naprawdę znaczna – jak choćby na początku lat ’90 – aby móc w ogóle rozważać zastosowanie tego przepisu).Niezwykle istotne jest jednak postanowienie art. 3581 § 4, który wprost wyłącza możliwość wystąpienia o sądową waloryzację dla przedsiębiorcy (waloryzacja sądowa jest bowiem przywilejem podmiotu niebędącego profesjonalistą). Wniosek jest więc prosty: aby waloryzować swoje świadczenie przedsiębiorca musi zadbać o klauzulę waloryzacyjną. W przeciwnym wypadku pozostanie mu rozwiązanie łączącej go umowy, gdy stanie się ona nieopłacalna i zaproponowanie nowych warunków. Tu jednak nigdy nie ma gwarancji, że zostaną one zaakceptowane i że nie skończy się ono trwałym odejściem kontrahenta z naszej relacji – wypowiadając umowę ze względu na chęć aktualizacji swoich cen łatwo bowiem przysłowiowo „wylać dziecko z kąpielą”.Klauzula waloryzacyjna pozwala natomiast na utrzymanie całego stosunku prawnego ze zmianą tylko wysokości jednego ze świadczeń. W takim wypadku przedsiębiorca wyłącznie informuje kontrahenta o zmianie wysokości należnego świadczenia, a umowa trwa nadal. To druga strona musi ewentualnie rozważyć jej wypowiedzenie, co będzie już znacznie budować klauzule waloryzacyjne?Budowa klauzuli waloryzacyjnej oznacza stworzenie przejrzystego mechanizmu aktualizacji ceny. Nigdy nie jest to jednak łatwe. Szczególnie gdy chodzi o waloryzację zależną od czynników innych, niż generalnie rozumiana inflacja – niezbędne jest bowiem mądre wybranie takich czynników, bezsporne odwołanie się do nich i umożliwienie drugiej stronie obiektywnej weryfikacji wystąpienia przesłanek waloryzacji. W dobrym tonie biznesowym będzie także wyznaczenie terminów, kiedy waloryzacja może następować. Z drugiej strony możemy spotkać się ze stanowiskiem kontrahenta, który będzie chciał naszą klauzulę usztywniać (np. przez maksymalną wysokość waloryzacji w ciągu roku).Także – teoretycznie dużo prostsza – waloryzacja o wskaźnik inflacji powinna odwoływać się do właściwego czynnika (raczej nie wystarczy odwołanie się tak po prostu do „inflacji”; jak wskazano: podmiotów ją wyliczających i sposobów jej liczenia jest bardzo wiele, por. wyjaśnienie o koszyku inflacji) i umożliwiać jej obiektywne weryfikowanie. Naczelną zasadą przy budowaniu takich klauzul powinno więc być uczciwe uprzedzenie naszego kontrahenta już w treści umowy, że zamierzamy waloryzować wartość naszego świadczenia i wskazanie już przy jej negocjowaniu – według jakich kryteriów będzie to następowało. Nie jest bowiem żadnym sukcesem wprowadzenie klauzuli waloryzacyjnej, która tylko przysporzy nam sporów i doprowadzi nas do wątpliwego sporu sądowego i utraty kontrahenta. Sukcesem jest zaś stworzenie takiego mechanizmu, który obu stronom da pewność, co do czynników które mogą mieć wpływ na zmianę wartości świadczenia i które dzięki temu nie będą zarzewiem potrzebują Państwo pomocy w skonstruowaniu i we wprowadzeniu klauzul waloryzacyjnych do stosowanych przez siebie kontraktów, eksperci naszej Kancelarii pomogą w ich stworzeniu i dostosowaniu do Państwa Drożdżspecjalista prawa gospodarczego, radca prawny w Kancelarii Radców Prawnych Tomasz Czapczyński .
  • y9cvh99534.pages.dev/13
  • y9cvh99534.pages.dev/92
  • y9cvh99534.pages.dev/224
  • y9cvh99534.pages.dev/243
  • y9cvh99534.pages.dev/172
  • y9cvh99534.pages.dev/284
  • y9cvh99534.pages.dev/280
  • y9cvh99534.pages.dev/91
  • y9cvh99534.pages.dev/321
  • informacja o wzroście cen